Shiny Box'y - przedstawienie listopadowego i krótka recenzja październikowego 2013.

Jeeej! Dzisiaj zawitał do mnie listopadowy Shiny! 


Strasznie się cieszę, ponieważ to kolejne pudełko, które sprostało moim oczekiwaniom.
Jestem bardzo zadowolona z każdego produktu, który znalazł się w paczce!


1. La Rosa, Cień mineralny.
Dostałam go w cudownym zielonkawo-złotym kolorze ( Emerald ), już go otwierałam i jestem zachwycona miałkością produktu, lepiej zmielonego cienia nie macałam.

2. La Rosa, Lakier do paznokci.
Mi wpadł piękny odcień (106) stonowanej czerwieni z domieszką bordo. Kolor uniwersalny, na pewno będzie fajnie prezentował się na moich paznokciach. 

3. Mariza, Puder ryżowy.
Od dawna chciałam spróbować, ale zawsze było mi nie po drodze. Już mam więc wykorzystam. :)

4. BingoSpa, Maska do twarzy z olejkiem migdałowym. 
Z BingoSpa posiadam peeling z kwasami i bardzo go sobie chwalę, więc i na widok tego produktu się ucieszyłam. Jutro będzie miała debiut. :)

5. AA, Balsam do ciała.
Shiny chyba wie co mi się kończy. :)) W swoich zasobach mam oliwkę, oraz lotion do ciała. Na oliwkę nie zawsze jest czas, a lotion zaś, jest za lekki. O firmie AA wyrobiłam sobie dobrą opinie, więc oczekuje samych pozytywów. 

+ Za same pełnowymiarowe produkty!


A teraz, cofając się miesiąc wstecz...


Z tej maseczki cieszyłam się najbardziej.
Na początku miałam pewne problemy z nią (strasznie obciążała mi włosy), 
ale w końcu ogarnęłam metodę na odpowiednie nakładanie jej i jestem zadowolona z efektów. Dobrze nawilża włosy, ma bardzo przyjemną konsystencje i jest niesamowicie wydajna. 


SecheVite to ja Wam chwaliłam już jakiś czas temu, więc myślę, że dużo pisać nie muszę - Życie bez niego już nigdy nie będzie takie samo. Więc musi być stale obecny w moim, lakierowym zbiorku. :)


Nastawiłam się na dobre efekty tej maski, co spowodowało, iż się zawiodłam.
Niestety ale nie robi z moją buzią kompletnie nic. Przed użyciem, po użyciu - ZERO różnicy.


Szampon, tak jak myślałam, nie usunie mi problemu po 4 myciach (na tyle mi starczył), jednak nie obciążył mi włosów i nie podrażnił skóry głowy, co jest w moim przypadku, bardzo istotne.


Przyznaje (bez bicia), że jeszcze ich nie otworzyłam.
Jeśli tylko to zrobię (a mam zamiar już niedługo), to edytuje post i dopiszę moje wrażenia. 


A o tym gagatku pisałam wczoraj przy okazji denkowców, więc tam Was zapraszam. [klik!]

A Wam jak podoba się listopadowy ShinyBox?
Używałyście któregoś z wymienionych dziś produktów?


Komentarze

  1. moim zdaniem listopadowe jest bardzo słabe :) za to październikowe wyjatkowo udane ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest minus pudełek - nigdy nie podpasuje się każdemu.
      A szkoda. :(

      Usuń
  2. Za każdym razem piszesz Sache,razi to w oczy tym bardziej że masz produkt i możesz sprawdzić jak się pisze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym zauważyła, to błędu by nie było, celowo ich przecież nie robię.
      Dzięki za poprawkę, bo byłam przekonana, że pisze się Sache, dlatego nie sprawdzałam nigdy.
      Mam nadzieję, że zapamiętam. :)

      Usuń
  3. Ciekawa recenzja :) Póki co eksperymentuję z Glossy, ale pewnie Shiny też kiedyś sprawdzę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeżeli ten materiał wywołał w Tobie jakiekolwiek emocje lub skłonił do przemyśleń, podziel się nimi ze mną.
Dzięki temu, dasz mi wiarę w to, że nie piszę do poduszki! 😉
Dziękuję! 💜