Lakier Golden Rose Holiday 69.

Witajcie kochani!

O tym, że mam sporo lakierów, to już pewnie wiecie. 

O tym, że lubię te piaskowe, też już pewnie wiecie. 

O tym, że kocham kolor fioletowy, zapewne również wiecie.

Ale o tym, że Golden Rose połączyło dwie ostatnie cechy, i oczarowało Paulinę, już raczej nie wiecie!

Tak, tak. Po moim pierwszym lakierze z serii Holiday, i tym samym, pierwszym "piaskowcu", wiedziałam że na tym jednym się nie skończy.

Pewnego, pięknego dnia, wpadłam (zupełnie przypadkiem!) do sklepu Golden Rose, a tam, zaraz przy wejściu, czekał na mnie ON:

(flesh + sztuczne światło)

To Pan, Pan Piasek, z nowej kolekcji, w pięknym liliowym kolorze, z dodatkiem iskrzących się drobinek... Ech, no zakochałam się!

Jak zwykle, nie pytając się Pana o zdanie, wzięłam go ze sobą do domu, a następnie czyniłam swą powinność. ;))

(sztuczne światło)

(flesh)

(bez flesha)

(flesh)

(flesh)

Oj jakież było moje zdumienie, kiedy okazało się, że moja sześćdziesiątka-dziewiątka:

• pięknie komponuje się z bladym odcieniem mojej karnacji, 
• niesamowicie iskrzy, przy najdelikatniejszym świetle, 
• i chyba również przywiązał się do mnie, ponieważ trwał ze mną bite 8 dni! (Rekordzista :D)

Tako też głoszę: Znalazłam lakier, który staje się częścią mojej osoby, a przy okazji odkryciem lakierowym roku 2013!

Podoba Wam się?  Może również macie swój ulubiony piasek? (prócz tego nad morzem :P)

Piszcie koniecznie!

A jeśli chcecie być na bierząco, to zapraszam Was na FACEBOOK'A.

P.S.: Paznokcie nie rosną mi tak szybko, zdjęcie jest z początku września - jeszcze przed ścięciem. (:<)

P.S.2: Mam nadzieję, że podoba Wam się nowy wystrój bloga... Fioletowy. :D