Ostatnie DENKOwce. :)
Denka na blogu już dawno nie było, więc najwyższy czas aby pokazać, co udało mi się wykończyć.
Zacznijmy od pielęgnacji twarzy:
1. Shauda, Krem na noc, dla normalnej i suchej skóry.
Zużyłam go, bo trzeba było, nakładałam według zaleceń producenta, jednak produkt nie zrobił nic specjalnego z moją buzią, nie nawilżył, nie zmiękczył za specjalnie... Dobrze chociaż, że nie zapchał. Konsystencja była treściwa i bardzo kremowa, zapach dość neutralny.
2. Dermedic, Hydrain3 Hialuro, Maska nawadniająca, dla skóry suchej.
Znów bez szału. Staniki nie latały. Stosowałam tę maskę i na 15 minut i na całą noc, a różnicy wielkiej nie zauważyłam. Może delikatnie nawilżyła i zmiękczyła twarz, ale nie był to efekt zadowalający dla mnie.
Do tego miał konsystencje balsamu do ciała, która po zaschnięciu na buzi robiła się śliską maską, która nie pozwalała oddychać twarzy.
3. Nivea, nawilżający krem na dzień, Aqua Sensation.
To to już w ogóle bubel. Po pierwszym użyciu tak mnie zapchało, że bałam się używać tego nawet do stóp. Konsystencja identyczna jak w przypadku maski z Dermedic.
Szczęścia do nawilżaczy twarzy coś ostatnio nie mam. :(
Dalej mamy:
1. Perfecta, Maseczka "Słodkie migdały".
Nareszcie coś co się sprawdziło! Ta maseczka wynagrodziła mi wszystkie produkty, które opisałam wyżej.
Po wcześniejszym peelingu, dawała natychmiastowy efekt nawilżenia i niesamowitego zmiękczenia buzi.
Żadna maseczka nie zmiękczyła mojej twarzy do tego stopnia.
Konsystencja była bardzo przyjemna, "bogata", a zapach słodki, miodowy. Bardzo odprężający.
Polecam z czystym sumieniem. :)
2. Figs&Rouge, balsam 100% organiczny.
No tak... Ale to, że w 100% organiczny, to nie znaczy, że ma mi się zaraz skiepścić!
Jestem bardzo rozczarowana tym kosmetykiem, ponieważ naczytałam się wiele pochlebnych opinii na jego temat, a tu klapa. Na początku użytkowania, konsystencja była jednolita, zapach bardzo drażniący mój biedny nosek i ... nie dawał żadnych efektów. Odłożyłam go na jakiś czas (max. 2 tygodnie), a po ponownym otwarciu ukazała mi się... sklejająca kaszka manna. WTF?! Produkt przechowywałam odpowiednio, nie był przeterminowany, więc nie wiem skąd ta zmiana w jego konsystencji.
No cóż, mam chociaż ładne opakowanie. :D
Kolejne mamy nawilżacze do ciała:
1. Palmers, Cocoa Butter Formula Lotion.
CUDEŃKO! Mam zamiar napisać osobną recenzje tego produktu, ale w skrócie: Mogę spokojnie stwierdzić, iż jest to cięższa i lekko brązująca wersja mojego ukochanego balsamu L'oreal Nutrilift. Niesamowita konsystencja, cudowny, kakaowy zapach, nawilżenie na najwyższym poziomie, brak "filmu" na skórze i widoczny efekt brązowienia skóry.
Wrócę do niego bez dwóch zdań, a Wam również bardzo polecam, szczególnie jeśli szukacie czegoś na teraz.
Wrócę do niego bez dwóch zdań, a Wam również bardzo polecam, szczególnie jeśli szukacie czegoś na teraz.
2. Scottish Fine Soaps, Mleczko do ciała.
Bardzo przyjemne w użytkowaniu. Super sprawdził się pod koniec lata - był leciutki jak piórko, łagodził poparzenia od słońca, miał typowy zapach dla nawilżaczy i całkiem fajnie wpływał na stan skóry.
A na koniec, coś pod prysznic:
1. Catzy, szampon przeciwłupieżowy.
Bardzo polecany, bardzo lubiany przez wielu. Niestety u mnie nie sprawdził się wcale pod względem leczniczym, jednak bardzo dobrze domywał włosy, unosił, ale użyty w namiarze - podrażniał.
2. Adidas for Women, Mleczko pod prysznic.
Moje ulubione. :) Właściwie ciężko jest dokładnie opisać za co lubi się ten produkt.
Po prostu jest niesamowicie przyjemny i kojący w użyciu. Trzeba spróbować i tyle. :)
3. Organique, Korzenny płyn do kąpieli.
W porównaniu do innych produktów o tym zastosowaniu, jest naprawdę dobry, ponieważ robi dużą, gęstą pianę, zapach kosmetyku nie ulatnia się szybko podczas kąpieli, a skóra nie jest po nim ściągnięta.
Mimo to, dla mnie, daleko mu do ideału, był zdecydowanie za mało wydajny (starczył mi na ok. 6 razy) i mimo, iż zapach utrzymywał się w wannie, to nie był on na tyle intensywny, jakbym sobie życzyła.
Mimo to, dla mnie, daleko mu do ideału, był zdecydowanie za mało wydajny (starczył mi na ok. 6 razy) i mimo, iż zapach utrzymywał się w wannie, to nie był on na tyle intensywny, jakbym sobie życzyła.
Mam nadzieję, że przy następnych zakupach zasugerujecie się tym co napisałam. :)
Koniecznie napiszcie, jak Wam idzie denkowanie!
Widzę moją ulubioną maskę z Dermedic :)
OdpowiedzUsuńOh, no patrz! A ja jej tak nie lubiłam. :(
UsuńRównież uważam że maseczka z Perfecty jest genialna;) Zapach cudowny;) Mam zamiar zakupić sobie kilka opakowań:D szkoda że nie ma ich w większych rozmiarach:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Może kiedyś zaczną robić w tubkach? Fajnie by było.
UsuńMoże nawet do nich napiszę żeby rozważyli tą propozycje. :)
ja z kolei nie mogę używać palmersa :/ nazbyt intensywny zapach, wręcz anyżkowy, powodował u mnie niemal nudności
OdpowiedzUsuńOjejku, no co Ty? Ja jestem z tych osób, dla których żaden zapach nie jest za intensywny. :D
UsuńTen plyn do kapieli z Organique wydal mi sie ciekawy :)
OdpowiedzUsuńMoże jak będziesz w sklepie to go wąchnij, bo z płynami to w 4 światy. :P
Usuńszkoda, że krem shauda okazał sie taki słaby ;/ bo opakowanie mocno przykuło mój wzrok :)
OdpowiedzUsuńTak, to prawda, ma ciekawe opakowanie, ale niestety u mnie nic nie zdziałał. :(
Usuńzawsze podziwiam ludzi, którym cokolwiek udaje się zużyć, wcale nie mam dużo kosmetyków, a idzie mi taaaak opornie :<
OdpowiedzUsuńHah, a ja kompletnie nie mam z tym problemu. :D
UsuńKolorówka wolniej idzie niż bym chciała, ale daję radę. :)
Oj ja znowu ostatnio mam ogromne zużycia i szczerze to jak zaczęłam wszystko używać systematycznie to działa to jak powinno - maseczki z Perfecty jestem ciekawa no i balsamu do ciała :)
OdpowiedzUsuńTak, to jest - ważna jest systematyczność, wtedy schodzi jak po maśle. :)
UsuńU mnie dla odmiany maseczka z Dermedic sprawdziła się genialnie. Pięknie nawilżała skórę, zmiękczała ją. To jeden z moich obecnych ulubieńców.
OdpowiedzUsuńO, no widzisz. :) Dobrze, że Tobie podpasowała.
UsuńSzkoda, że u mnie nie było tak różowo. :(