3 kolory: zielony, czerwony i biały... w herbatach - ich właściwości oraz moi ulubieńcy.

Tak jak pisałam Wam na facebook'u, do herbat nie byłam przekonana nigdy.
Jeśli piłam, to niesamowicie rzadko, a to dlatego, że:
- czarna herbata wysusza i nie jest dla mnie wskazana,
- a zielona herbata ma fajne właściwości, ale jej cierpki posmak odpychał mnie skutecznie,
- innych nie znałam.

No i błąd!

Na szczęście, jakiś czas temu, poszłam po rozum do głowy i widząc zieloną herbatę Teekane z brzoskwinią, pomyślałam - "Dobra, dam Wam jeszcze jedną szansę". 
Po zakupieniu herbatki przekopałam internet w celu upewnienia się jak zieloną herbatę powinno się zaparzać i jakie cudowne właściwości ona posiada. 

Dzięki temu, dowiedziałam się, że:

- cierpki smak jest skutkiem za wysokiej temperatury podczas zaparzania. Okazuje się, że woda, jak w przypadku herbaty czarnej, nie może być wrząca, a gorąca (60-85 stopni),
- oraz czas zaparzania nie powinien przekroczyć 5 min, 
- Moim prywatnym trikiem, na wyzbycie się tego posmaku, jest picie herbaty w 500 ml kubku. Nigdy nie lubiłam bardzo intensywnego smaku w herbatach, więc pod tym względem, też je "usmaczniam". :)

Co do dobroczynnych właściwości herbat zielonych, dowiedziałam się, iż:

- herbata ta działa uspokajająco, pomaga nam radzić sobie ze stresem,
 - pobudza wydzielanie soków trawiennych i hamuje produkcje bakterii,
- zmniejsza ryzyko zachorowania na serce, poprzez obniżenie ciśnienia i poprawę krążenia,
- przez flawonoidy wzmacnia naczynia krwionośne i przeciwdziała zakrzepom krwi,
- zawiera fluor, który chroni Nasze zęby przed próchnicą,
 - jest bogata w witaminy C, E, B, K, sole mineralne i aminokwasy,
 - zawarte w niej garbniki zapobiegają nowotworom,
 - przyśpiesza wydalanie toksyn z organizmu, poprzez pobudzenie pęcherza moczowego do pracy,
 - ponoć wspomaga odchudzanie, dzięki przyśpieszeniu metabolizmu i usuwaniu toksyn,

Całkiem tego sporo, prawda?

Jednak, odpowiedź na pytanie, czy jej wpływ na organizm jest widoczny, pozostawiam Wam i osobom lepiej zorientowanym.
Ja nie chcę się na ten temat wypowiadać, ponieważ ciężko mi stwierdzić, po tak krótkim czasie, jej rzeczywisty wpływ.

Wracając do herbaty, od której się to zaczęło:
Mogę stwierdzić, iż po odpowiednim przygotowaniu, herbata w smaku jest boska. 
Czuć w niej typowy smak zielonej herbaty, bez cierpkości (prawidłowy sposób zaparzenia), a do tego nuta brzoskwini jest wyczuwalna dla mnie jako coś owocowego, ale nie narzucającego się i nie gryzącego z głównym smakiem. Całość tworzy duet doskonały.
Jest to dla mnie ulepszona wersja zwykłej zielonki.

O zielonej, to na razie na tyle, ale przed nami jeszcze 2 kolory.

Herbata czerwona, to herbata o której istnieniu nie słyszałam do póki nie spróbowałam, tej z karmelem z Rossmana:
Myślę, że jest ona Wam dobrze znana, ponieważ dosyć często widziałam ją na blogspotach i youtubach. :)
Czerwonka przebija dla mnie smakiem zielonkę. Jest to aktualnie mój ulubiony rodzaj herbaty. 
Ta z karmelem ma niesamowity, słodziutki zapach, który powoduje, że już w tej chwili, leci mi ślinka...
Ale na zapachu na szczęście się nie kończy!
Herbata czerwona jest subtelniejsza od zielonej, ma jakby słodszy posmak, delikatniejszy i mniej "narzucający się" (? wybaczcie, ale naprawdę, herbatę opisywać jest ciężko).
Nie wiem czemu, ale kiedy myślę o tej herbacie, jej smak kojarzy mi się z ciepłem (i to nie ze względu na temperaturę płynu) i ukojeniem.
Trudniej u niej o wyłapanie cierpkiego posmaku.

Drugą czerwoną herbatką, którą uwielbiam, jest ta firmy Dukat z dodatkiem miodu i wanilii:


OMOMOM.
I tyle w temacie. :))
A tak serio - herbata ta chyba smakuje mi jeszcze ciut bardziej niż karmelowa wersja (ale ciężko mi się jednoznacznie zdecydować).
Prócz charakterystycznych smaków dla herbat czerwonych, zdecydowanie wyczuwam w niej miodek, jednak znów, nie jest to posmak dominujący, a delikatny dodatek pięknie współgrający z głównym smakiem.
Miód nie wydaje mi się być sztuczny w smaku. Mogę określić ją jako zwykłą czerwonkę z kapką miodku ze Stumilowego Lasu. :)
Niestety wanilii nie wyczuwam, ale to nie znaczy, że Wy jej nie wyczujecie. Ja, nie wiem jak to możliwe, mam upośledzone wyłapywanie posmaków wanilii w czymkolwiek. Ot, taka fajna jestem. :)

Właściwości u herbat czerwonych, są bliźniacze do zielonych:

- działa pobudzająco na wytwarzanie soków trawiennych i stymuluje pracę jelit co przyśpiesza metabolizm,
 - reguluje przemianę materii,
 - obniża poziom cholesterolu i ciśnienie krwi poprawiając przy tym krążenie,
- zawiera związki mineralne i mikroelementy fluoru, wapnia, manganu i teiny,
- ma zbawienny wpływ na działanie organów wewnętrznych: głównie układu pokarmowego i wątroby.
 - poprawia pamięć, koncentrację i nastrój.
 -przyśpiesza usuwanie toksyn z organizmu. Ma działanie moczopędne.
 - wzmacnia organizm.

Był już kolor zielony, czerwony też, to czas na coś... białego!



Na tę chwilę moim ulubieńcem jest biała herbata Liptona, z liczi i imbirem.
Przyznam Wam się, że znacznej różnicy smakowej między herbatą zieloną, a białą nie czuję, ale dopiero niedawno zaczęłam swoją przygodę z herbatami, więc myślę, że potrzebuje jeszcze dłuższej chwili, żeby stać się "znawcą" pod tym względem. :)
Jeśli chodzi zaś o dodatek liczi i imbiru, to uważam, że jest on całkiem mocno wyczuwalny. Gdybym miała określić smakowe proporcje bieluszki do "ulepszaczy": uznałabym, że jest to 1:1.
Rzeczywiście smak kojarzy mi się z mieszanką liczi i imbiru, z minimalną przewagą tego drugiego nad pierwszym.
Mimo to, znów - nie jest to smak, który Nam się narzuca. Jest on zdecydowanie wyczuwalny, a gdyby ktoś dosypał szczyptę więcej, dla mnie byłoby to już za wiele...
Na szczęście, ten ktoś nie był tak odważny. :)

Właściwości tego rodzaju herbatki prezentują się następująco:

- zawiera bardzo dużo witaminy C, dzięki czemu wspomaga naszą odporność, łagodzi napięcia i stresy,
 - wysoka zawartość kofeiny pozwala na wyeliminowanie kawy z diety, 
- napar działa pobudzająco i orzeźwiająco, wpływa też na koncentracje,
 -zaleca się osobom obciążonym genetycznie chorobami nowotworowymi, ponieważ zawiera nawet do trzech razy więcej związków antyoksodacyjnych i antymutagennych od zielonej,
 -zawarte w niej polifenole chronią organizm przed wolnymi rodnikami. Filiżanka naparu zawiera ponad 2 razy więcej tych substancji niż herbata zielona.

I to na razie tyle. 

Jeśli macie ochotę, od czasu, do czasu poczytać o wypróbowanych przeze mnie herbatach, to dajcie znać w komentarzu. Wkręciłam się w ich picie na tyle, że będę próbować dalej. :)

A Wy lubicie herbaty? Macie swoje ulubione?
Piszcie, piszcie, może spróbuję coś z Waszych poleceń. :)



**********************************************

Mój spadek wagi cieszy się dużym zainteresowaniem z Waszej strony, więc dla tych, którzy jeszcze nie przeczytali, wrzucam link do notki z moją historią:


I bardzo, bardzo, bardzo, a nawet bardziej, dziękuję Wam za wszystkie komentarze pod tym postem. Nie spodziewałam się takiego odzewu i to jeszcze tak pozytywnego.





Komentarze

  1. Uwielbiam herbaty pod każdą postacią. A tej rossmanowej karmelowej bede musiala sprobować

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem herbarciarą totalną! Muszę poszukać tej zielonej-brzoskwiniowej Teekanne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czerwona herbata to roobios? wydawało mi się, że dwa oddzielne rodzaje;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja słyszałam, że to to samo...
      Teraz to już zgłupiałam. :(

      Usuń
    2. Rooibos to nie jest czerwona herbata, ale chyba dosć często jest z nią mylona ;)

      Usuń
    3. Tak, rooibos to coś zupełnie innego.

      Usuń
  4. Ja polecam bardzo herbatę zieloną o smaku dyni (dodaje do niej łyżkę miodu). Można ją kupić w "Czasie na Herbatę" np w centrach handlowych. Ma bardzo ciekawy smak i jest idealna na jesień i zimę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mmmm... :)
      Nie jadłam nigdy nic co zawiera w sobie dynię, więc chyba zacznę od herbatki.
      Dzięki. :*

      Usuń
  5. Ja również uwielbiam herbaty "kolorowe" ;) ale liściaste są lepsze bez porównania, tylko więcej zabawy z zaparzaniem ;) przyczepiłabym się jedynie do tej czerwonej herbaty... rooibos o którym piszesz nazywany jest czasem czerwoną herbata, to fakt. Jednak czerwona herbata to raczej pu-erh, która w smaku nie przypomina rooibosa ani trochę ;) no i rooibos ma inne działanie niż zielonka, jest świetna dla dzieci, kobiet w ciąży, nie jest pobudzająca itd Teraz zaczęłam przygodę z yerba mate ;D przyzwyczajam się do smaku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właśnie liściastych unikam, bo wkurzają mnie fusy, a nawet zaparzacz mnie nie przekonuje. :(
      Może kiedyś mu się uda. :D
      A co do czerwonki - dobrze wiedzieć! Dzięki, może kolejnym razem właśnie napisze na temat różnicy w czerwonej a Rooibos, jak się trochę dokształcę. :)

      Usuń
    2. Polecam przekonać się do liściastych herbat. To co znajduje się w torebkach to najgorszej jakości "zmiotki" z taśmy produkcyjnej. Moim zdaniem mają gorszy smak i co najważniejsze (i pewne) mniej właściwości, o których pisałaś. Jeśli nie zaparzacz to może takie papierowe filtry do parzenia herbaty? Na prawdę, warto spróbować :)

      Usuń
    3. Dokładnie, liściaste mają lepsze walory smakowe i odżywcze, dlatego się do nich przekonałam ;) Kupiłam tak zaparzacz, który wkłada się do kubka i wyjmuje po odpowiednim czasie - jest mnóstwo rodzajów :) polecam, myślę, że warto :) a o papierowych filtrach nie słyszałam, ale muszę poszukać informacji ;) te w torebkach też zdarza mi się pić - jak mam megaaa lenia ;)

      Usuń
  6. Kocham herbatę :) Od dobrych kilkunastu miesięcy regularnie (prawie codziennie) popijam zieloną. Ostatnio zakupiłam też białą. Do ich cierpkiego smaku przyzwyczaiłam się bardzo szybko, a nawet go polubiłam. Moim odkryciem jest Lipton waniliowo karmelowa w piramidkach. Przepyszna! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Waniliowo-karmelowa? :OO
      Już wiem co kupię w sobotę. :D

      Usuń
  7. polecam herbatki z Dary Natury

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja uwielbiam herbaty owocowe i miętowe - zielona z tego co wiem również pobudza w niektórych przypadkach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na miętową mam czasem ochotę, ale naprawdę muszę ją mieć, bo tak na co dzień bym się nie napiła. :D

      Usuń
  9. sprobuj herbat z bio activesą boskie najlepsza zielona z granatem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bio Active weszło w skład Herbapolu i zmieniło nazwę na Big Active;)

      Usuń
    2. "Big Active", ale sobie narcystyczną nazwę trzepnęli. :D
      Ale spróbuję, spróbuję.
      Dzięki. :))

      Usuń
  10. Same sklepowe? Paulina, musisz koniecznie spróbować prawdziwych herbat! Liściastych!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbowałam, ale się nie mogę przekonać. :( Te fusy! Fu!
      Nawet specjalne urządzenia do zaparzania mnie nie przekonują. :<
      Może kiedyś im się uda.

      Usuń
  11. Dokładnie, zgadzam się z poprzedniczką. od czasu kiedy kupiłam herbatę na wagę to już "maczanek" nie piję. Mimo tego, że kosztują więcej to są tego warte.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno są bardziej wartościowe, bo mniej przeszły, ale tak jak pisałam wyżej - ciężko mi się na razie przekonać. :(

      Usuń
    2. ja kupiłam fajne zaparzacze w ikei :) Kosztują niewiele a naprawdę nieźle się sprawdzają: http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/60232969/ Minus jest taki, że są metalowe i podobno niektórzy czują to w herbacie. Ja akurat w tych nie czuję, ale miałam swego czasu taki: http://www.teamarket.pl/p/zaparzacz_metalowy_do_herbaty-221/ i faktycznie jakoś herbata była mniej smaczna.
      Ale widziałam u koleżanki taki sprytny kubeczek: http://www.wersa.pl/kubek-z-zaparzaczem-koty,id4582.html

      Usuń
  12. Ja rzadko piję herbatę ale u mnie zawsze pełno różnych smaków :) Za czerwoną i białą nie przepadam. Za to bardzo lubię zieloną. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, a zazwyczaj ma się ich dużo jak się pije, to ciekawe. :D
      Buziaki. :*

      Usuń
  13. Potwierdzam opinię moich poprzedniczek, herbata z torebki nie jest prawdziwą herbatą ;) To co jest w torebce to zazwyczaj tylko proszek, takie jakby "odpadki" z lisci herbaty.
    Jak mam czas to uwielbiam sobie zaparzyć dzbanek zielonej herbaty lisciastej i pić bardzoo powoli :D Ostatnio zamiast herabty czesciej piję mieszankę rumianku i dzikiej róży (z różnymi domieszkami).

    A ja czuję różnicę między zieloną a białą. Mimo prawidłowego zaparzania zielona nadal jest dla mnie trochę ostrzejsza w samku niż biała.

    OdpowiedzUsuń
  14. czerwona herbata to co innego niż rooibos. rooibos wytwarza się z czerwonokrzewu występującego w RPA, natomiast czerwona herbata przechodzi dodatkowy proces leżakowania i fermentacji i jest tworzona z tych samych roślin co np. herbata czarna. Nie mniej obie herbaty zdrowe, a rooibos też lubię i jest tańsza i łatwiej dostępna ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Herbatę z Rossmanna chętnie wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeżeli ten materiał wywołał w Tobie jakiekolwiek emocje lub skłonił do przemyśleń, podziel się nimi ze mną.
Dzięki temu, dasz mi wiarę w to, że nie piszę do poduszki! 😉
Dziękuję! 💜