Faza z Bourjois - czyli recenzja płynu do demakijażu oczu.
Pewnie każda z Was kojarzy fioletowego micela z Bourjois, o
którym było już powiedziane wszystko. Sama miałam o nim dobre zdanie, jednak daleko
mu było do ideału - między innymi nie zmywał mojego makijażu do zera i był mało wydajny.
Dlatego też, kiedy mi się skończył, pomyślałam że mogę dać tej firmie jeszcze jedną
szansę i spróbować jakiegoś innego produktu.
Przy kolejnych zakupach czytam: (uwaga – podaje dokładnie) „Płyn do ekspresowego usuwania wodoodpornego makijażu oczu”.
Myślę sobie: „Jeśli wodoodporny, to powinien sobie poradzić
z moim makeup’em”.
No i
jak?
- Radzi sobie! – Tak, nareszcie używam czegoś, co zmywa mój
makijaż oka do zera po 30 sekundach (przy normalnym) i około 1 minuty (przy
mocnym). Nie wiem, czy dla Was to jest dobry wynik, ale dla mnie owszem,
ponieważ większość poprzednich zmywaczy (prócz Lancome – klik), nie zmywała
mojego makijażu do końca, albo robiła to po 2 minutach minimum.
- Jest i faza – Poznałam parę dwufazówek, które nie chciały
się połączyć w jedną, co było dość denerwujące. Na szczęście tu nie ma tego
problemu i na spokojnie, bez stresu, możemy przelać płyn na wacik.
- Delikatny – Mam jedne z delikatniejszych oczu i łatwo u
mnie o podrażnienia. Ten nie wywołał na nich żadnych złych reakcji.
- Tłuszcz bez tłuszczu – Dokładnie tak jak czytacie, niby
zostawia tą tłustą powłokę na powiece, ale nie powoduje ona chwilowej ślepoty,
albo nieprzyjemnego uczucia. Nie wiem jak to działa, ale film czuję tylko wtedy
kiedy zbadam miejsce palcami.
- Pandziora-bandziora – Przykro mi to stwierdzić, ale po
zmyciu oka (i nie tarciu go oczywiście), możecie spodziewać się ślicznego „efektu
pandy”.
- Lepszy – Od poprzednika - Micela. Przyjemniej mi się go używa i ma
lepsze działanie.
- Gorszy – Od Lancome, przykro mi, ale wysokopółkowiec dalej
wygrywa jakością, ciut lepiej zmywa i nie pozostawia tłustej warstwy, do tego
jest też (niewiele, ale zawsze) bardziej wydajny.
- Dobra cena – +/-25 zł, zachęca do kupna, a nie odstrasza.
A teraz test:
Podsumowując: Jak widzicie wielkich minusów dopatrzeć się
nie mogę. Nie jest to równoznaczne jednak z ideałem. Płyn jak płyn, przyjemny w
użytkowaniu. Cieszy mnie, że dobrze zmywa, ale nie zabił mnie tak, jak
wspominany wcześniej Lancome. Na niego zaś szkoda mi kasy i ciągle szukam
jakiegoś zamiennika.
Nie mogę przekazać Wam, jak współpracuje z tuszami wodoodpornymi, bo takowych nie używam, wiec nie gwarantuje, że ich nosicielki będą zadowolone.
Używałyście, któregoś z tych 3 produktów?
A może macie swojego ulubionego „zmywaka”?
Buziaki! :*
zastanawiałam się nad nim, ale chyba jedna dwufazówki nie są dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTeż używałam jego poprzednika, jednak nie spełnił moich oczekiwań i nie zaprzyjaźniłam się z nim an długo, Ja teraz używam Łagodzący dwufazowy płyn do demakijażu oczu Oftalin, Iwostin, już bardzo długo z nim jestem i niesamowicie mnie to cieszy.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o dwufazę, to od dawna jestem wierna Awokado Bielendy - jest tani, a działanie mnie satysfakcjonuje (:
OdpowiedzUsuńMicel burżujowy też mi tyłka nie urwał, choć ja micelami oczu nie zmywam, bo jak na moje potrzeby są za słabe.
nie przepadam za dwufazowymi płynami, wolę micele :)
OdpowiedzUsuńNie znam go,miałam Lancome,jes świetny ale drogi:(
OdpowiedzUsuńJa lubię zmywać makijaż mleczkiem ;)
OdpowiedzUsuńHm, skoro lepszy od mojego ulubionego Micela fioletkowego, muszę zaglądnąć do rossmana, czy przypadkiem nie ma promocji na to cudo ;)
OdpowiedzUsuńmiałam go kiedyś w PL na użytek urlopowy, ale chyba butla była fioletowa? co prawda do zmywania makijażu oczu go nie używałam, tylko do domywania i odświeżania i bardzo się lubiliśmy :)
OdpowiedzUsuńpewnie każda ? no to jestem odmieńcem bo ja wcale go nie kojarzę :D nigdy nawet nie miałam żadnego :D
OdpowiedzUsuńo ciekawy, możliwe że go wypróbuję :) Ale pewnie będę żałować, bo póki co mój ulubieniec to bielenda :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście daje sobie radę ;)
OdpowiedzUsuń