Melonowe ujędrniające masło do ciała firmy Mariza.
Zacznę od tego, że kosmetyki firmy Mariza dostałam od tejże firmy prawie 2 miesiące temu!
Wczoraj pisałam o peelingu brzoskwiniowym [klik!] , a dziś będzie o Melonowym ujędrniającym maśle do ciała [ z algami morskimi i masłem shea ].
Ich kosmetyki możecie kupić od konsultantek firmy Mariza lub bezpośrednio na ich stronie [klik!]
Ostatnia rzecz - nic nie wpływa na moją recenzje, jeśli produkt mi się nie spodoba mówię o tym otwarcie, więc nie musicie czuć się oszukani.
Więc zaczynamy!
- Zapach – Bardzo ładny, pachnie jak lody melonowe, z nutką gorzkości, co daje nam pewność naturalności kosmetyku. Na ciele utrzymuje się do 6 godzin, nie jest to nachalna woń, którą czuć na 1 km od nas, tylko delikatny zapaszek. Czyli na plus. ;)
- Konsystencja – Ona jest bardzo ciekawa, rzeczywiście masłowa, ale powiedziałabym, dość tępa [ a raczej napisała ]. Mimo to na skórze rozprowadza się ładnie bez żadnych problemów, nie musimy się męczyć z nakładaniem. Przez masłową strukturę [ jak dla mnie ] nadaje się bardziej na sezon jesienno/zimowy. W lato nie lubię smarować się nawet lotionami.
- Działanie – Czy ujędrnia? Wydaje mi się, że tak, ale nie są to jakieś super efekty, po za tym i tak tego nie oczekiwałam od tego masła, więc się nie zawiodłam. Jednak rzeczywiście delikatnie napina skórę i po dłuższym stosowaniu jest ona bardziej jędrna. Bardzo mocno nawilża, więc byłby dobry do suchej skóry. Pozostawia delikatną powłoczkę na skórze, jednak miłą! [ jestem znana z tego, że takowych nie lubię, a tu proszę! ]
- Inne – Kolorem przypomina mi zielonego Cif'a. ;) – taka ciekawostka.
- Podsumowując – Podobnie jak z peelingiem, fajny kosmetyk za dobrą cenę, na zimę idealny. Może spróbuje innego zapachu? ;) Po za tym jest bardzo wydajny, starczył mi przy codziennym używaniu na 2 miesiące. Nie mam porównania niestety do balsamów z The Body Shop’u, więc tu się nie wypowiem. Tak jak już wspominałam – polecam osobom ze skórą suchą, które poszukują lekkiego ujędrnienia i pięknego zapachu. Tylko pamiętajcie – z dala od balsamu trzymać łyżeczki! :)
Koszt to 10,90 zł za 200 ml
mmm może sobie takie zakupię :)
OdpowiedzUsuńkurczę, wciąż kusisz na nowości ;)
OdpowiedzUsuńżałuję, że go nie wybrałam :)
OdpowiedzUsuńMisiamix : I jeszcze trochę pokuszę! :)
OdpowiedzUsuńChanel: Czemu żałujesz, nadziałaś się na coś, czy po prostu szkoda, że tego nie wypróbowałaś? ;)
Ciekawy produkt, ale wolę kupować w sklepach stacjonarnych. W internecie dużo razy dałam się nabrać...
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja jest bardzo zachęcająca :)
OdpowiedzUsuńkusisz kochana kusisz
OdpowiedzUsuńZostałaś otagowana
http://kosmetozakupoholika.blogspot.com/2011/06/tag-moje-letnie-pereki.html
Od dłuższego czasu zastanawiam się czy warto wypróbować kosmetyki tej firmy - po Twoich recenzjach chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńWitaj:-) Kiedyś te kosmetyki były w drogeriach, miałam fajny ich fluid matujący, potem znikły i właśnie się dowiedziałam, że można nabyć je za pośrednictwem konsultantów.Fajnie:-) Masełko brzmi zachęcająco, ja narazie czekam na masełko z awokado z Bielendy:-)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na rozdanie bardzo atrakcyjne nagrody!!!
OdpowiedzUsuńrecenzowałam to masło, bardzo dobry produkt
OdpowiedzUsuń