Regenerujące Masło Kakaowe z AA do skóry bardzo suchej.
Jakiś czas temu nawiązałam współpracę z firmą AA.
Zrobiłam to właściwie z czystej ciekawości, ponieważ zawsze byłam do tej marki nastawiona negatywnie. Tak naprawdę, sama nie wiem z czego to wynikało, ale przy każdych zakupach unikałam kosmetyków tej firmy. Kiedy odezwali się do mnie stwierdziłam, że to może dobry moment na to, żeby upewnić się czy te produkty rzeczywiście są takie nieciekawe.
Dlatego też, dziś parę słów o maśle do ciała tej firmy. :)
Masło jest w opakowaniu i wielkości chyba najbardziej standardowej. O ile wielkość jego jest dla mnie idealna, o tyle opakowanie już nie do końca. Niby dobrze, że możemy je sobie wycisnąć przez otwór, ale tu właśnie zaczyna się problem...Opakowanie jest dosyć twarde i czasem naprawdę musiałam się naściskać żeby ugięło się pod ciężarem moich łap i oddało mi mazidło (tak, zapewne wyglądało to komicznie, przy moich stękach i jękach).
Jak już piszę o aspektach, które mi się nie podobają, to minusem jest to co pisze producent na opakowaniu.
Pierwsze zdanie - "Pielęgnująca formuła zawiera masło kakaowe i masło Shea [...]" I wszystko fajnie, bo i kokos i shea są w składzie, tyle że stosunkowo daleko. Nie lubię kiedy koncerny tak robią, a zdarza się to bardzo często. Większość z dziewczyn interesujących się choć trochę składami, zauważy to i licząc na większą ilość maseł w produkcie po prostu odstawi z powrotem na półkę, ale babki, które nic nie wiedzą na ten temat dadzą się nabrać.
Na szczęście minusów by było na tyle.
Na opakowaniu jak byk pisze MASŁO nie zdziwcie się jednak, kiedy po roztarciu okaże się, że produkt ma troszkę gęstszą konsystencje od balsamu. Ja jestem przyzwyczajona do bardziej zbitych maseł, ale to na pewno nie jest ujmą.
Bardzo lubię to, że podczas rozsmarowywania balsamu (jak już wiecie, to tak go nazywajmy), pod wpływem ciepła mazidło bardzo ładnie i szybko się rozsmarowuje. W porównaniu do poprzednich moich maseł i gęstszych balsamów, ten pod tym względem jest liderem.
Następną sprawą jest jego nawilżanie. Po pierwszych dwóch użyciach byłam zawiedziona, nie widziałam praktycznie żadnej różnicy, prócz delikatnego zmiękczenia skóry. Nie poddałam się jednak i dalej regularnie się smarowałam, nie wiem co na to wpłynęło, ale nastąpił przełom! Moja skóra zrobiła się tak przyjemna, aksamitna i (nareszcie) gładka, że sama nie mogłam się przestać dotykać. :D
Bałam się, że szybko moje ciało się do niego przyzwyczai, ale bogu dzięki, kończę opakowanie, a nic takiego się nie dzieję.
Jeśli zaś chodzi o zapach, to w porównaniu do masła, które ma większość z Was - Kakao i Shea z Isany - ten ma mniej intensywny zapach, bardziej naturalny i mniej słodki. Mnie osobiście się podoba, nie koliduje z perfumami, a przez pierwsze 2-3 godz. pachnę jeszcze balsamem.
Balsam jest zalecany dla skóry alergicznej i pod tym kontem również same plusy, ponieważ w żaden sposób mnie nie podrażnił, nie spowodował, że skóra zaczęła swędzieć i etc. A musicie wiedzieć, że ostatnio moja skóra wariuje i stała się bardzo delikatna.
Ostatnią już kwestią jest coś co kwalifikuje go do balsamów idealnych na zimę, nie czujemy nieprzyjemnego filmu na ciele, ale zostaje na nim! Podczas kąpieli dnia następnego, czuje że spłukuję jego część z ciała. Co wydaje mi się dobrą ochroną na taką pogodę.
Podsumowując: Nie mogę go nie polecić. Balsam jest na prawdę dobrej jakości, do tego nie jest drogi (ok.13 zł), więc jeśli szukacie czegoś porządnego na okres zimowy, to moim zdaniem będzie to dobry wybór.
Zrobiłam to właściwie z czystej ciekawości, ponieważ zawsze byłam do tej marki nastawiona negatywnie. Tak naprawdę, sama nie wiem z czego to wynikało, ale przy każdych zakupach unikałam kosmetyków tej firmy. Kiedy odezwali się do mnie stwierdziłam, że to może dobry moment na to, żeby upewnić się czy te produkty rzeczywiście są takie nieciekawe.
Dlatego też, dziś parę słów o maśle do ciała tej firmy. :)
Masło jest w opakowaniu i wielkości chyba najbardziej standardowej. O ile wielkość jego jest dla mnie idealna, o tyle opakowanie już nie do końca. Niby dobrze, że możemy je sobie wycisnąć przez otwór, ale tu właśnie zaczyna się problem...Opakowanie jest dosyć twarde i czasem naprawdę musiałam się naściskać żeby ugięło się pod ciężarem moich łap i oddało mi mazidło (tak, zapewne wyglądało to komicznie, przy moich stękach i jękach).
Jak już piszę o aspektach, które mi się nie podobają, to minusem jest to co pisze producent na opakowaniu.
Pierwsze zdanie - "Pielęgnująca formuła zawiera masło kakaowe i masło Shea [...]" I wszystko fajnie, bo i kokos i shea są w składzie, tyle że stosunkowo daleko. Nie lubię kiedy koncerny tak robią, a zdarza się to bardzo często. Większość z dziewczyn interesujących się choć trochę składami, zauważy to i licząc na większą ilość maseł w produkcie po prostu odstawi z powrotem na półkę, ale babki, które nic nie wiedzą na ten temat dadzą się nabrać.
Na szczęście minusów by było na tyle.
Na opakowaniu jak byk pisze MASŁO nie zdziwcie się jednak, kiedy po roztarciu okaże się, że produkt ma troszkę gęstszą konsystencje od balsamu. Ja jestem przyzwyczajona do bardziej zbitych maseł, ale to na pewno nie jest ujmą.
Następną sprawą jest jego nawilżanie. Po pierwszych dwóch użyciach byłam zawiedziona, nie widziałam praktycznie żadnej różnicy, prócz delikatnego zmiękczenia skóry. Nie poddałam się jednak i dalej regularnie się smarowałam, nie wiem co na to wpłynęło, ale nastąpił przełom! Moja skóra zrobiła się tak przyjemna, aksamitna i (nareszcie) gładka, że sama nie mogłam się przestać dotykać. :D
Bałam się, że szybko moje ciało się do niego przyzwyczai, ale bogu dzięki, kończę opakowanie, a nic takiego się nie dzieję.
Jeśli zaś chodzi o zapach, to w porównaniu do masła, które ma większość z Was - Kakao i Shea z Isany - ten ma mniej intensywny zapach, bardziej naturalny i mniej słodki. Mnie osobiście się podoba, nie koliduje z perfumami, a przez pierwsze 2-3 godz. pachnę jeszcze balsamem.
Balsam jest zalecany dla skóry alergicznej i pod tym kontem również same plusy, ponieważ w żaden sposób mnie nie podrażnił, nie spowodował, że skóra zaczęła swędzieć i etc. A musicie wiedzieć, że ostatnio moja skóra wariuje i stała się bardzo delikatna.
Ostatnią już kwestią jest coś co kwalifikuje go do balsamów idealnych na zimę, nie czujemy nieprzyjemnego filmu na ciele, ale zostaje na nim! Podczas kąpieli dnia następnego, czuje że spłukuję jego część z ciała. Co wydaje mi się dobrą ochroną na taką pogodę.
Podsumowując: Nie mogę go nie polecić. Balsam jest na prawdę dobrej jakości, do tego nie jest drogi (ok.13 zł), więc jeśli szukacie czegoś porządnego na okres zimowy, to moim zdaniem będzie to dobry wybór.
*************************************
Na YT pojawił się filmik z nowościami w mojej kosmetyczce, większość rzeczy nie była pokazywana na blogu, więc zapraszam do obejrzenia.
Buziaki! :*
P.S.: A Wy jak podchodzicie do tej firmy? Miałyście ten balsam?
muszę wypróbować, skusiłaś ;)
OdpowiedzUsuńMiałam ale wersji z ekstraktem z orchidei i jakoś nie byłam nim zachwycona, jak na mój gust strasznie długo się wchłaniał i bielił na skórze.
OdpowiedzUsuńNawilżanie było dobre, jednak nie kupię go ponownie.
Pozdrawiam A.
W sumie to oprócz maseczek dawno nic nie miałam. W planach mam jednak balsam malinowy
OdpowiedzUsuńTo dla mnie ! Moja skóra wariuje z suchości
OdpowiedzUsuńMiałam go, u mnie też całkiem fajnie się sprawdził :)
OdpowiedzUsuńjak skoncze swoje może spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńbrzmi zachęcająco, ale stoi u mnie tyle balsamów do przetestowania i zużycia!
OdpowiedzUsuńTeż mam to masło z AA, ale męczę go strasznie... nie cierpię wydobywać go z butelki, jest zbyt gęsty i wytrząsnąć go z tej butli jest strasznie ciężko. Zapach mi się podobał, ale trochę męczy, duszący troszkę jest... nie kupię go więcej, niestety... a tak lubię firmę AA...
OdpowiedzUsuńZachęcający ;) niestety mam spory zapas i musze sobie odpuścić.
OdpowiedzUsuńmiałam go , nawet lubiłam ,ale koszmarem było wyciskanie w tej butelki :)
OdpowiedzUsuńmiałam z AA malinowy balsam do Ciała, zapach uwielbiałam, działanie też, ale to opakowanie było tragiczne. Apeluje do producenta o zapakowanie balsamów i maseł w słoiczki :)
OdpowiedzUsuńteż go mam i też bardzo lubię :) a zapach jest mniam :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ma wyżej w składzie parafinę i PEG, niż te cenne ekstrakty...
OdpowiedzUsuńJa osobiście ten wolę masła o bardziej zbitej i "mięsistej" konsystencji.
OdpowiedzUsuńmiałam gorzej pachnącą wersję zapachową (niebieska, chyba z algami), ale i tak uwielbiałam za konsystencję.
OdpowiedzUsuńbędę uważniej czytać opisy i składy w takim razie :)
OdpowiedzUsuńNic nie miałam z tej firmy, ale zachęciłaś mnie:)
OdpowiedzUsuńMiałam wersję malinową. Działała całkiem dobrze, ale bardzo irytowało mnie to twarde opakowanie.
OdpowiedzUsuńNie znam, ale fajnie, że dobrze Ci służy!
OdpowiedzUsuńDziękuje pięknie za liczną odpowiedź! :*
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko mi nie pasuje to opakowanie. Możliwe, że kiedyś je zmienią.
Widzę ,że przyjemny i fajny produkt .Ciekawe jak by się u mnie sprawdził ;) . Może wypróbuję w przyszłym roku , gdyż teraz zawróciła mi w głowie oliwka ;*
OdpowiedzUsuńSprawia się świetnie:-) mam ten produkt i jetem zadowolona szybko sie rozsmarowuje to plus gdy sie śpieszę a chce po prysznicu jeszcze sie nasmarować, wchłania się szybko więc tez nie trzeba czekać nie wiadomo ile by się można było ubrać .... zwyczajnie same plusy no i mój ulubiony zapach :-)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :-) i pozdrawiam buziaki :-*