TEST : Revlon BB Cream PhotoReady odcień 010 Light Pale.

Jeśli zaglądacie czasem do szaf Revlon'a to zauważyłyście pewnie na ich półkach prócz starego, dobrego Colorstay'a, krem BB z serii PhotoReady.
 Ja jako, że firmę tą lubię, ponieważ ma sporo perełek w swoim asortymencie, to skusiłam się na wypróbowanie i tego delikwenta. 
Jak się u mnie sprawdził? 

 


Za pierwszym razem użyłam go jak typowego podkładu - na nakremowaną twarz nałożyłam produkt za pomocą pędzla do podkładów (Zoeva 102 Silk Finish Brush ) i niestety... nie posiadałam się ze szczęścia. Wszystkie moje niedoskonałości były wyeksponowane w najbardziej możliwy sposób, każda najmniejsza pora widoczna była z dużej odległości. 
Skwasiłam się, odłożyłam na półkę i pomyślałam: "Jutro spróbujemy nałożyć bez kremu nawilżającego". I co z tego wyszło? Różnice prezentuje Wam poniżej:


Jak zapewne widzicie - wyszło mi to na dobre! Jednakże, czy na tyle, żeby mnie zadowolić? Niestety nie... Ale dlaczego? Już tłumaczę.

Tak wygląda moja twarz bez makijażu:
Trochę piegów, przebarwienia, popękane naczynka. 
Masakry nie ma, ale jednak nie mam buzi nieskazitelnej i co nieco chciałabym zakryć.


Nabrałam na palce krem BB i rozsmarowałam go na buzi jak zwykły krem pielęgnujący.
Pierwsze co - spodobała mi się jego konsystencja. 
Musowata, troszkę żelowa, nie sprawiająca problemu w aplikacji.

Niestety jak widzicie, najjaśniejszy odcień okazał się być sporo za ciemnym
No ale cóż, nie poddawałam się i po roztarciu produktu wklepałam go palcami
 aby wyrównać niewielkie smugi, które się pojawiły. 

Moja twarz, z samym BB, bez przypudrowania, wyglądała tak:

Jego wykończenie nazwałabym raczej standardowym, ani to mat ani mocny błysk. 
Po 10 minutach od aplikacji dotknęłam buzi aby sprawdzić stopień lepkości i niestety, przekonałam się, że jeśli go nie przypudruje, to za 2 godziny będzie wszędzie tylko nie na mojej twarzy.


Dlatego opruszyłam twarz pudrem, który używam najczęściej.
 Błysk zniknął, lepkość też. 

W trakcie dnia obserwowałam zachowanie produktu na mojej buzi i muszę stwierdzić, że: 
- Lekko ciemnieje,
- Pod koniec dnia obnaża większość niedoskonałości, które przykrył wcześniej jako tako,
- Kompletnie nie czuć go na buzi,
- Mimo przypudrowania potrafił zbierać się w załamaniach,
- Podkreślił suche skórki.


Podsumowując: Nie spodobał mi się. Jest mocno przeciętny i daje efekt typowego kremu tonującego. Jedyne czym się od nich różni, to fajną konsystencją. W moim odczuciu, lepszym pomysłem byłoby wymieszanie ulubionego podkładu z dobrze odżywiającym kremem. Nie miałabym podkreślonych skórek, a odcień podkładu nie byłby za ciemny. 

Komu mogę polecić? Na pewno osobom, które nie mają problemu z suchymi obszarami na buzi i nie posiadają specjalnie widocznych niedoskonałości, a do tego ich cera nie jest również za tłusta (wtedy zejdzie w tempie ekspresowym).

Miałyście z nim do czynienia?
A może macie swój ulubiony BB krem?
Dajcie znać w komentarzach! :)

Komentarze

  1. szkoda, że nie jest jaśniejszy :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam właśnie, że nie jest fajny, nawet chyba szusz robiła niedawno jego test...

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam ciekawa tego produktu, czekałam na jakąś sensowną recenzję. Dzięki dałaś mi do myślenia. Chyba sobie go odpuszczę - jest za ciemny i mam mieszaną cerę.

    OdpowiedzUsuń
  4. jaka piękna buzi z tym BB :) świetnie na Tobie wygląda, ale masz też ładną cerę, więc nie ma się co dziwić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie byłby stanowczo za ciemny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. w czwartek idę sobie zrobić twoją fryzurę<3 no może ciut dłuższą ; )

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz tak ładną cerę, że nawet bez tego bb wygląda ślicznie :) mogę o takim stanie rzeczy jedynie pomarzyć :) a co do bb to szkoda, że się nie sprawdził :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeżeli ten materiał wywołał w Tobie jakiekolwiek emocje lub skłonił do przemyśleń, podziel się nimi ze mną.
Dzięki temu, dasz mi wiarę w to, że nie piszę do poduszki! 😉
Dziękuję! 💜