Zakupy kosmetyczne!
W przerwach w nauce do matury odpoczywam śpiąc, chodząc na koncerty, o których marzyłam i robiąc zakupy.
Dzisiaj nie pokażę Wam jak śpię, ani nie opowiem o koncertach, tylko zajmę się ostatnią formą - zakupami.
Na początek chcę pokazać Wam typowo kosmetyczne, ale po za nimi kupiłam również trochę ciuchów, więc dajcie mi czas, a na pewno wrzucę notkę i z takimi zakupami. :)
Na moich ostatnich zakupach kupiłam dwa produkty firmy Palmer's, które były na dobrej promocji w Naturze. Krem do rąk kosztował mnie niecałe 8 zł, a balsam do ciała około 20 zł. Dawno temu wstawiłam na bloga recenzję jednego z ich produktów i pisałam Wam, że prędzej czy później sięgnę po inne produkty tej marki, bo ten który kupiłam w Londynie zachwycił mnie pod każdym względem. Recenzje znajdziecie tutaj.
Rzęsy były mniej przemyślanym zakupem, ponieważ przy okazji wizyty w New Looku, zauważyłam ze znajomą, że firma ta sprzedaje też produkty Eylure. Tego dnia była również promocja -20% na wszystko, prócz ubrań z nowych kolekcji, więc za 2 pary rzęs zapłaciłam 25 zł (w paczce na zdjęciu już jednych nie ma).
W ostatnim czasie zaszalałam również jeśli chodzi o kupno produktów do ust!
Kupiłam dwie długotrwałe pomadki w płynie z Lovely w numerze 01 i 02, które przeszły moje najśmielsze oczekiwania! Miałam jedną z nich na ustach od godziny 18 do... 2 w nocy. Po drugiej zaczęły robić się już prześwity. Jadłam w międzyczasie, ale nic tłustego. Przy tłuszczu niestety produkty schodzą niemalże od razu, ale jest to nieuniknione.
Kosztują 9 zł, a spokojnie mogłyby kosztować i 90. Serdecznie je polecam. :)
Do tego zaszalałam na zakupach w Hebe, ponieważ produkty firmy Revlon i paru innych firm były przecenione na -40%. W Londynie kupiłam sobie pierwsze masełko do ust z tej firmy, w którym się zakochałam, więc nie bałam się sięgnąć po 3 kolejne - intensywną, lekko neonową fuksje, o nazwie Sorbet,
śliczny pomarańcz, w którym nie wyglądam jakby mnie ktoś pobił, o nazwie Tutti Frutti,
oraz czerwień, która idealnie nadaję się na dzień, ponieważ nie jest ona kryjąca w 100%, ale mimo to wyraźna, a nazywa się Candy Apple.
Za każdą z nich zapłaciłam ok. 24 zł.
Lakiery Lovely Ibiza wzbudziły trochę kontrowersji, ponieważ producent ostrzega Nas, iż emalie z tej serii nadają się wyłącznie do sztucznych paznokci. Ja takowych nie mam, ale stwierdziłam, że zaryzykuję, ponieważ kolor lakieru był idealnym odwzorowaniem moich wyobrażeń o neonowym różu. Pod lakier, jak zawsze położyłam bazę w formie odżywki. Miałam go na paznokciach 2 razy i nic się nie stało. :)
Koszt to ok. 8 zł.
Cena to ok. 12 zł w Naturze.
Kolejny, to dość dobrze znany tusz firmy Miss Sporty. Również świetnie wydłuża, niesamowicie pogrubia, ale moje rzęsy bardzo skleja, więc muszę się trochę napracować, kiedy do makijażu wybieram właśnie jego. Jest w kolorze bardzo głębokiej czerni. Wydaje mi się, że jak trochę sobie poleży to będzie miał szansę na znalezienie się w pierwszej 5 moich ulubionych tuszy. :)
Cena - ok. 10 zł w Rossmannach.
Kupiłam również balsam do ust z firmy Alterra, który wcale nie ma mi służyć do ust, a do brwi i rzęs. Ma w sobie olejki, które dobrze nadają się do wzmocnienia i odbudowania włosków, a że krem z L'biotica mi się skończył, to sięgnęłam po ten.
Cena to ok. 8 zł w Rossmannach.
Gdyby tego było mało pokusiłam się na dwie makijażowe publikacje - gazetę Make-Up Trendy (Empik, niecałe 15 zł) oraz niewielką książkę Rae Morris Makijaż w mgnieniu oka (Hebe, ok.19 zł).
Niestety jeszcze nie miałam czasu do nich zajrzeć, ale na pewno po maturach będę mogła nimi nacieszyć oko. :)
Na tym zdjęciu widzicie kosmetyki, na które wymieniłam się z pewną cudowną istotą (Dziękuję Natalii! :) ), czyli dokładnie:
Balsam z Decubal, który zużyłam już do połowy i chwalę go sobie,
Balsam rozświetlający z Pat&Rub, który zawiera w sobie mnóstwo złotych drobinek cudownie mieniących się w sztucznym i dziennym świetle,
Olejek do ciała z Yves Rocher z serii Monoi de Tahiti. Od razu po powąchaniu go wiedziałam, że będzie mój! Zapach ma niesamowity, jak skończę balsam z Decubal, sięgam po niego,
"Duraline" z Kobo, którego zakup planowałam, więc wybór był oczywisty,
Pomadka Maybelline Color Whisper w odcieniu Lust for Blush, która na ustach prezentuje się niesamowicie subtelnie, dziewczęco i będzie tworzyła idealny zestaw na lato z brązowym tuszem,
Brązowa kredka Lily Lolo, którą wzięłam również z myślą o naturalniejszym makijażu,
a także odkupiony od niej róź w kremie z YSL, w kolorze brudnego różu.
A żeby było ciekawiej, w konkursie u Angel wygrałam dwa lakiery z Orly - Miss Conduct , który pokazywałam tutaj, Black Pixel który na pewno pojawi się jeszcze na blogu oraz piękną paletę cieni Kryolan o nazwie Paris. Makijaż tymi cieniami pokazywałam już na blogu w tym poście. Jak na razie jestem z nich bardzo zadowolona, ale muszę mieć jeszcze więcej czasu żeby wydać ostateczny werdykt. :)
Wy również tak szalejecie zakupowo w ostatnim czasie?
Piszcie!
sporo tego :) paletka i lakiery boskie :)
OdpowiedzUsuńgenialne zakupy, czarny Orly mógłby być mój :)
OdpowiedzUsuńZakupy cieszące oko *.* ;) Praktycznie wszystko mogłabym przygarnąć ;)
OdpowiedzUsuńWczoraj polowałam na Alterre i zastałam puste miejsce :D
OdpowiedzUsuńSporo tych nabytków :) Całkiem ciekawe pozycję. Ja muszę poważnie przemyśleć zakup tych balsamów z Revlona :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tego balsamu z Palmers ;)
OdpowiedzUsuńZakupy wręcz intrygujące - czekam na ten lakier z Lovely jak się prezentuje na paznokciach :)
OdpowiedzUsuńKremik do rąk z Palmersa bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiły mnie te pomadki w płynie z Lovely :) Muszę się im bliżej przyjrzeć :)
Aż nabrałam ochoty na pomadki w płynie z Lovely :)
OdpowiedzUsuńKosmetyki Palmer's są w Naturze o kurcze to muszę je obadać :D
OdpowiedzUsuńW ogóle całe zakupy świetne :D
Palmers bardzo mnie kusi w ostatnim czasie :)
OdpowiedzUsuń