Moja paznokciowa historia + aktualna pielęgnacja.
Witajcie!
Wyobraźcie sobie, że piszę do Was od tygodnia… a za każdym
razem kiedy zasiądę do pisania, coś mi w tym przeszkodzi. Tym razem już nie daruje i wyklepie Wam dziś trochę
na temat moich paznokci. :)
Zacznę, od krótkiej historii.
Kiedyś bardzo lubowałam się w długich pazurach, uważałam że
czym dłuższe tym lepsze. Nie ważne było, że któryś z paznokci się złamał i cała
ręka wyglądała komicznie, ważne że reszta była długa…
Z perspektywy czasu widzę jak śmiesznie to brzmi i wygląda,
ale wtedy widocznie miałam z tym problem.
Pewnego pięknego dnia skróciłam na maxa swe paznokcie (bo 4 z
5 u jednej ręki się połamały :D). I od tej pory nie noszę już tak długich
pazurów i prawdopodobnie nie będę, ze względu na to, iż moje poczucie estetyki
się zmieniło.
Nadeszła pora, na pazurki średniej (dla mnie) długości. W
nich najlepiej czuje się do dnia dzisiejszego. Ręka wygląda smukło, paznokcie są
wygodne i estetyczne.
Niestety mój organizm od dobrego miesiąca bardzo się
buntuje, co spowodowało, że nawet paznokcie średniej długości, zaczęły łamać i
rozdwajać się jak szalone.
Stąd też teraźniejsza długość:
Długością może mnie nie zachwycają, ale cieszy mnie to, iż
nareszcie ogarnęłam „równość” płytek, a paznokcie pomalowane wyglądają bardzo
znośnie.
Jak panuje nad równą długością pazurków?
Ano mam swój sposób, który u mnie sprawdza się najlepiej, a
mianowicie, piłowanie paznokci kiedy są jeszcze pomalowane. :) Działa dlatego,
że piłując pazury dnia trzeciego od pomalowania (kiedy zaraz będę zmywać
lakier) widzę dokładnie jak toto się prezentuje już po całkowitej obróbce.
Kiedy zaś piłuje paznokcie gołe, zawsze kończy się na różnej długości
(oczywiście różnice nie są kolosalne, ale zawsze). Powodem jest to, że płytki
paznokcia mam różnej długości, a więc w zależności od tego czy jest krótsza,
czy dłuższa, muszę bardziej przypiłować (bądź nie) wolny brzeg – czyli białą
część.
Piłuje kiedy zajdzie taka potrzeba, czyli gdy złamie się
jakiś pazur. Używam pilniczków papierowych lub szklanych.
Jeśli chodzi o dalszą pielęgnacje, to przez bardzo długi okres
nakładałam odżywkę Eveline (różne) jako Base Coat pod lakier. Z tego sposobu
nie mam zamiaru zrezygnować, ponieważ płytka nie odbarwia się od lakieru
kolorowego, a dodatkowo w jakimś stopniu zostaje wzmocniona. Nie wpływa to na
trwałość lakieru kolorowego.
Kiedy moje pazurki mają gorsze chwile (tak jak teraz) robię
im kuracje tą samą odżywką, wedle zaleceń producenta. Stosowałam różne
preparaty, ale najlepiej współpracuje mi się właśnie z Eveline.
Ważnym punktem dbania o paznokcie jest nawilżanie skórek. Ja
robię to najprostszą metodą, czyli podczas smarowania rąk (kremuje ok. 3 razy
dziennie) skupiam się również na skórkach, czasem po prostu przejadę je kremem,
a czasem pomasuje je jeszcze trochę. To powoduje, że paznokcie wyglądają
estetyczniej, skórki są zadbane, no i dłonie też. :)
Oczywiście ważnym aspektem jest również nasza dieta.
Zbilansowana dieta i zdrowy tryb życia wpływają lepiej niż najcudowniejsze
kosmetyki, na nasze pazury jak i resztę ciała.
Moi ulubieńcy do pielęgnacji dłoni i paznokci:
- Odżywki Eveline,
- Krem Ivostin regenerujący do rąk wysuszonych i zniszczonych (na jesień-zimę),
- Krem Oriflame Nature Secret z bazylią i brzoskwinią (na
wiosnę-lato),
- Peeling – w zależności od tego jaki aktualnie używam do
całego ciała. Staram się używać raz w
tygodniu.
- Jedzenie! Owoce, warzywka, nabiał, orzechy, orzechy, orzechy… :D
Na dziś myślę, że wystarczy. Jeśli będę miała jeszcze coś do
dodania w tym temacie, stworzę drugą notkę, aby nie wyszedł z tego esej. :)
Mam nadzieję, że wszyscy zainteresowani zaspokoili swą
ciekawość.
Buziaki! :*
P.S.: Dziękuję za piękne komentarze pod poprzednim postem.
:)
Teraz ja mam fazę na ''im dłuższe tym lepsze'' :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny kształt pazurków :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze lubiłam krótkie, tak teraz im dłuższe tym lepsze. Korci mnie, żeby ciachnąć, ale czekam, aż któryś się złamie :)
OdpowiedzUsuńMoje paznokcie sa krotkie... Koncza sie wraz z koncem opuszka ale takie podobaja mi sie najbardziej , dluzsze mi juz przeszkadzaja chociaz u kogos bardzo podobaja mi sie bardzo dlugie i kwadratowe:)
OdpowiedzUsuńJa raczej nie miałabym możliwości mieć tak długich pazurków jak u Ciebie na początku bo po prostu w pracy łamią mi się na okrągło . Także średnia długość jest ok :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię długość średnią. Ale u mnie płytka kończy się wraz z opuszkiem, więc "odrost" ma 2-3 mm.
OdpowiedzUsuńja wolę krótkie pazury, ale zadbane, a nie szpony ze strasznymi skórkami :O
OdpowiedzUsuńToż to historia podobna do mojej :D I u mnie jeszcze do dwa miesiące temu było im dłużej tym lepiej. Miałam szpony, nie paznokcie ;) Z tym, że ja odkąd pamiętam to- jak się złamie to wszystkie do kasacji. Nie ma zmiłuj się. I tego samego wypatruje u innych- krótkie, długie.. whatever byle równe i kształtne :) I dlatego jak dwa miesiące temu złamał mi się jeden to po hmm chyba pół roku nosiłam naprawdę krótkie, teraz odrosły i obecna długość naprawdę mi się podoba. Nie zamierzam wracać do poprzedniej (jak tak patrzę na zdjęcia to !zdecydowanie! nie wrócę do poprzedniej xD) I to nie dlatego, że niewygodne były (wręcz przeciwnie, w wielu pracach domowych mi pomagały;)) to prostu tak jak piszesz "moje poczucie estetyki się zmieniło".
OdpowiedzUsuńOrzechy, orzechy, orzechy to odstawa <3